ciekawostki

Wtorek, Luty 16, 2016, 21:47
Jedni uważają go za wyklętego bohatera walczącego o wolność Polski, inni za zbrodniarza wojennego i ludobójcę. Kapitan Romuald Rajs "Bury" oraz czyny, jakich się dopuścił, budzą kontrowersje i wyzwalają skrajne emocje. Skupmy się więc na FAKTACH.

Urodzony w 1913 roku w podkarpackiej wsi Jabłonka Romuald już od najmłodszych lat zapowiadał się na znakomitego żołnierza. W 1929 roku został przyjęty do podchorążówki dla małoletnich. W 1934 roku miał już za sobą Szkołę Podoficerską w Koninie, a nawet kurs spadochronowy. W 1939 roku walczył w Armii "Prusy", a po bitwie pod Lublinem zebrał żołnierzy z rozbitych oddziałów i próbował przebić się do większych jednostek. W rejonie Kowla wpadł wraz ze swoimi ludźmi w ręce białoruskich bojowców, ale wkrótce został wypuszczony.

W konspiracji działał już od 1940 roku, początkowo w Związku Walki Zbrojnej, potem w Armii Krajowej.


Kapitan Romuald Rajs
Kapitan Romuald Rajs "Bury" w 1943 roku (źródło: www.podziemiezbrojne.pl)


Swoją legendę nieustraszonego "żołnierza wyklętego" zaczął budować już w roku 1943, kiedy objął dowództwo kompanii szturmowej w 3. Wileńskiej Brygadzie AK. Żołnierze chwalili go jako dowódcę, a "Bury" słynął nie tylko z przeprowadzania brawurowych ataków. Doceniano go przede wszystkim jako zdolnego oficera, lubianego przez podkomendnych. Jego sława wzrosła jeszcze bardziej, kiedy latem 1944 roku udało mu się wyprowadzić oddział z pułapki zastawionej przez NKWD w Puszczy Rudnickiej na Litwie. Zalazł jednak Sowietom jeszcze bardziej za skórę. Jesienią 1944 roku najpierw zgłosił się do służby w Ludowym Wojsku Polskim, a gdy wojna dobiegała końca, uciekł z niej wraz z 29 żołnierzami.

I jak się szybko okazało, "Bury" miał własny plan na prowadzenie dalszej walki. Choć początkowo przyłączył się do 5. Wileńskiej Brygady AK i poddał się rozkazom jej dowódcy, majora Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki", to kiedy jesienią 1945 roku Łupaszka rozwiązał jednostkę oddział, Rajs wyprowadził swoich żołnierzy i ruszył na Białostocczyznę. Odtąd, już w stopniu kapitana, walczył w strukturach Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. I pod tym sztandarem dopuścił się czynów, za które został skazany w 1949 roku.

ZBRODNIA W ZALESZANACH
29 stycznia 1946 roku

"W tejże wsi doszło do zbuntowania się wsi i cała wieś, jak meldował Rekin, nie daje jeść członkom grupy. (...) Przed odjazdem jeden z wyrostków uderzył w Rekina kamieniem. Nakazałem spalenie wsi" – odnotował kapitan "Bury" w swoich zapiskach sporządzonych już w więziennej celi.

Kapitan Romuald Rajs
Kapitan Romuald Rajs "Bury" wśród żołnierzy (źródło: "Żołnierze wyklęci. Antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944 roku", Warszawa 1999)


Jeszcze było ciemno, gdy oddział "Burego" wszedł do wsi. Godzina 6 rano, w niektórych chałupach ludzie jeszcze spali, więc bez problemu opanowano całą wieś. Kiedy zapadł wyrok na miejscowość? Trudno ocenić. Maria Demianiuk, jedna z mieszkanek Zaleszan, zapamiętała, jak wśród kwaterujących w jej domu żołnierzy rozdawano pudełka zapałek. "Bury" zażądał od sołtysa Dymitra Sacharczuka wyznaczenie 20 mężczyzn z furmankami, a potem ogłosił, że w domu sołtysa odbędzie zebranie wszystkich mieszkańców, także kobiet i dzieci.

Uzasadnienie wyroku Wojskowego Sądu Rejonowego w Białymstoku, sprawa Sr. 539/49 (fragment):

"Po zgromadzeniu się tam wszystkich mieszkańców wsi, jeden z członków bandy wywołał syna sołtysa, Piotra Dziemianiuka (prawidłowe nazwisko: Łukasz Demianiuk – przyp. MN.), którego wraz z mieszkańcem sąsiedniej wsi, Aleksandrem Ziembinko (prawidłowe nazwisko: Aleksander Zielinko, mieszkaniec wsi Suchowolce, działacz Polskiej Partii Robotniczej – przyp. MN), bandyci ustawili pod płotem i rozstrzelali, przy czym syna sołtysa za to, że jego ojciec ukrył się. Gdy na skutek tego rozstrzelania zgromadzona w mieszkaniu ludność podniosła krzyk, do mieszkania wszedł oskarżony Rajs, wystrzelił z pistoletu i zapowiedział zgromadzonym, że przestaną istnieć i że ich wieś zostanie spalona, po czym wyszedł, zamykając drzwi na klucz. W tymże czasie budynek otoczony został przez członków bandy i obstawiony bronią maszynową. Po wyjściu oskarżonego Rajsa budynek został podpalony, a jednocześnie pociskami zapalającymi poczęto palić całą wieś. Gdy od dymu i ognia zrobiło się duszno, (...) mieszkańcy wyważyli drzwi, wybili okna i poczęli uciekać. Wtedy bandyci do uciekających otworzyli ogień, zabijając wielu z nich. Niektórzy z nich nie zdążyli uciec z płonącego budynku i spalili się".

"Matka nie poszła na zebranie, bo nie chciała zostawić samych dzieci, a ponadto obawiała się, że na zebraniu będą wywozić na roboty" – opowiadała w procesie córka Marii Niczyporuk.

"Rodzina ta nie poszła na zebranie, bo nie mieli w czym, byli biedni, nie mieli nawet butów" – zeznał przed sądem jeden ze świadków.

Maria Niczyporuk zmarła w szpitalu. Jej dzieci – Piotr, Michał i Aleksy – zginęli w płomieniach. Spłonął również noworodek, córka Bazyla i Tatiany Leończuków, którą matka zostawiła samą w domu, sądząc, że szybko wróci z zebrania. Żołnierze "Burego" zastrzelili Grzegorza Leończuka i jego dwoje dzieci – trzyletniego Konstantego i sześciomiesięcznego Sergiusza – które Leończuk próbował uratować z płonącej chaty.

Zginęło w sumie 14 osób, w tym siedmioro dzieci. We wsi ocalały tylko dwa budynki.

SPALENIE WÓLKI WYGONOWSKIEJ
29 stycznia 1946 roku

Aresztowany w lutym 1946 roku członek oddziału "Burego", Edward Wszeborowski, pseudonim Wrzos, fragment zeznań z akt procesu Romualda Rajsa:

"Oddział przeniósł się na teren powiatu bielskiego, tam zaczęliśmy rabować i znęcać się nad ludnością. Oprócz tego oddział nasz spalił dwie wsie, w jednej z nich kwaterowaliśmy. Po tym, gdyśmy wyjeżdżali z niej, pluton egzekucyjny »Modrzewia« pozostał we wsi wraz z kapitanem. Skoro myśmy odjechali od wsi jakieś 2 km, to usłyszeliśmy strzały i ujrzeliśmy, że wieś się pali. Po upływie pół godziny pluton »Modrzewia« dołączył do oddziału i pojechaliśmy dalej. (...) Gdyśmy odjechali już daleko, »Bury« zatrzymał nas i przemówił do całego oddziału. Oznajmił nam, że wsie zostały spalone za to, że (...) ludność tych wsi bardzo źle obchodziła się z żołnierzami polskimi w 1939 roku".

ZBRODNIA W PUCHAŁACH STARYCH
31 stycznia 1946 roku

Oddział "Burego" wjechał do wsi na furmankach powożonych przez zbieranych z okolicznych wsi gospodarzy. Większość pochodziła z Zaleszan. W Puchałach Starych kapitan Rajs nakazał zwolnić kilku furmanów, ale tylko katolików. Pozostałą grupę 30 mężczyzn wyznania prawosławnego żołnierze odprowadzili pod bronią do lasu.

Kapitan Romuald Rajs
Kapitan Romuald Rajs "Bury" wśród żołnierzy (źródło: "Żołnierze wyklęci. Antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944 roku", Warszawa 1999)


Ustalenia końcowe śledztwa prowadzonego przez Instytut Pamięci Narodowego z 2005 roku (fragment):

"Jedną z osób, która uczestniczyła w egzekucji i najpewniej osobiście wykonywała »wyroki« był dowódca drużyny o pseudonimie »Modrzew«. Pomimo, iż jego tożsamości nie ustalono, to zgromadzone dane wskazują, że później zginął w walce. Zwłoki zabitych pochowano w wykopach po ziemiankach z czasu wojny, które lekko przysypano i przykryto gałęziami drzew. Zginęło wówczas 30 osób. Najstarszy spośród nich miał 56 lat , najmłodszy 17 lat".

Uzasadnienie wyroku Wojskowego Sądu Rejonowego w Białymstoku (fragment):

"Oskarżony Rajs nie przyznał się na rozprawie do tego, aby wydał rozkaz do zamordowania wyżej wymienionych furmanów. (...) Sąd nie dał wiary oskarżonemu Rajsowi i uznał go winnym wydania rozkazu do zabójstwa furmanów, albowiem: furmani powyżsi uprowadzeni zostali z rozkazu oskarżonego Rajsa, do czego ten się nie przyznał, zaczym bez jego zgody i wiedzy nikt z bandy nie mógł ich rozstrzelać, bowiem w bandzie, jak oskarżeni wyjaśnili, istniała »dyscyplina wojskowa«. W miejscowości, w której nastąpiła egzekucja, oskarżony Rajs był obecny, wobec czego nieprawdopodobną rzeczą jest, by ktoś inny bez porozumienia się z oskarżonym Rajsem mógł wydać rozkaz do rozstrzelania furmanów »Modrzewiowi«, który należał do bandy oskarżonego Rajsa".

Włodzimierz Martyniuk, mieszkaniec Bielska Podlaskiego, 23 lipca 1997 roku uczestniczył w ekshumacji szczątków rozstrzelanych furmanów pochowanych na cmentarzu w Klichach. Rozmawialiśmy o tym w listopadzie 2001 roku. Opowiadał, że dokładnie przyjrzał się jednej z czaszek.

"Miała otwór w potylicy. Ludzie »Burego« strzelali im w tył głowy. (...) Były z nami rodziny pomordowanych. Ludzie dokładnie oglądali to, co udało nam się wydobyć z ziemi. Kilka osób odnalazło w ten sposób swoich bliskich. Jedna kobieta powiedziała, że jej brat miał skomplikowane złamanie kości udowej. Wykopaliśmy krzywo zrośniętą kość. Druga znalazła buty ojca. Zresztą łatwo było je poznać. Miały przybitą podeszwę z grubej gumy. Wyglądało to jak ucięty kawałek opony. Ktoś inny zidentyfikował czaszkę po sztucznej szczęce. Wtedy już mieliśmy pewność, że to właśnie ci furmani".

PACYFIKACJA WSI ZANIE, SZPAKI I KOŃCOWIZNA
2 lutego 1946 roku

Odprawę przed zaatakowaniem kolejnych wsi kapitan "Bury" przeprowadził 1 lutego w Puchałach. Podzielił zadania między swoich zaufanych dowódców. O tym, jak wykonywano rozkazy kapitana Rajsa, może dowiedzieć się z ustaleń końcowych śledztwa prowadzonego przez IPN z 2005 roku:

"W godzinach wieczornych do wsi Szpaki wkroczył pluton pod dowództwem »Wiarusa«. Żołnierze zaczęli podpalać zbudowania i strzelać do mieszkańców. Śmierć od kul lub w płomieniach oraz od odniesionych od tego ran poniosło 7 osób. Zostali zastrzeleni; Filipczuk Paweł (47 lat), Kłoczko Wasyl ( 58 lat), Szeszko Dionizy (50 lat), Szeszko Jan (45 lat), Szeszko Jan (21 lat). W jednym z domów dokonano gwałtu na kobiecie (zeznanie k. 1939 ). Wymieniona poddała się napastnikom, gdyż wcześniej Maria Pietruczuk (18 lat), która stawiała opór napastnikom została postrzelona w okolicy klatki piersiowej i pleców. Zmarła w wyniku odniesionych ran w dniu 6.02.1946 r. w szpitalu w Bielsku. Zostali też postrzeleni Teofil Bałło i Michał Rudczuk oraz Antonii Szeszko, który ranny w głowę zmarł w szpitalu".

Kapitan Romuald Rajs
Podporucznik Romuald Rajs "Bury" na czele Kompanii Szturmowej 3. Brygady Wileńskiej AK wychodzi z kościoła w Turgielach, kwiecień 1944 roku (źródło: NAC)


"Drugi pluton, dowodzony przez »Bitnego« po przybyciu do Zań zajął następujące pozycje. Z jednej strony wieś została otoczona przez drużynę »Gołębia«, a z drugiej – przez drużynę »Szczygła". Trzecia drużyna pod dowództwem »Ładunka« weszła do wsi, gdzie zaczęto podpalać poszczególne zabudowania. Nie podkładano ognia pod domy należące do osób wyznania katolickiego, jak też nie podpalano zabudowań tych prawosławnych, którzy zamieszkiwali w bezpośrednim pobliżu gospodarstw, należących do rodzin katolickich (według zeznań świadków wówczas w Zaniach mieszkały 4 rodziny katolickie). Mieszkańców, którzy usiłowali wydostać się z płonących domów zapędzano z powrotem lub strzelano do ludzi wybiegających z palących się budynków i próbujących uciec ze wsi. Przed oddaniem strzałów niektórych mieszkańców pytano o narodowość i wyznanie. W oparciu o dokumenty i zeznania świadków przesłuchanych w sprawie należy przyjąć, że podczas pacyfikacji wsi zginęły 24 osoby. Nadto rany postrzałowe odniosło 8 mieszkańców".

"W dniu 2 lutego 1946r. została również zaatakowana wieś Końcowizna. Ataku dokonał trzeci pluton pod dowództwem »Leszka«. Świadkowie wydarzeń w Końcowiźnie podają, że wówczas zamieszkiwało wieś około 60 osób, wyznania prawosławnego. W tym dniu w około godziny 18 część oddziału przeszła do wsi przez lód na rzece Narwi i zaczęła podpalać strzechy domów, stodół oraz strzelać do ludności. Mieszkańcy wsi uciekli i nikt nie zginął".

Romuald Rajs wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego z 1 października 1949 roku wydanym w Białymstoku został skazany na śmierć. Wyrok wykonano.

Brak komentarzy.
(*) Pola obowiązkowe
Ta strona może korzystać z Cookies.
Ta strona może wykorzystywać pliki Cookies, dzięki którym może działać lepiej. W każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Korzystając z naszego serwisu, zgadzasz się na użycie plików Cookies.

OK, rozumiem lub Więcej Informacji
Śledź nas na Twitterze
Znajdź nas na Facebooku
Informacja o Cookies
Ta strona może wykorzystywać pliki Cookies, dzięki którym może działać lepiej. W każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Korzystając z naszego serwisu, zgadzasz się na użycie plików Cookies.
OK, rozumiem