Niedziela, Wrzesień 22, 2024, 17:46

Ostatnie dni kruchego europejskiego pokoju w 1939 roku były przepełnione nerwowością. Gazety na pierwszych stronach pisały o coraz bardziej napiętej sytuacji międzynarodowej, przypuszczając, że może to skończyć się kolejnym konfliktem zbrojnym.
"Kanclerz Hitler odrzucił w niedzielę propozycję premiera francuskiego Daladiera zmierzającą do pokojowego rozwiązania sporu z Polską" – alarmował "Goniec Warszawski" w numerze z 28 sierpnia 1939 roku, w artykule odnoszącym się do niemieckich żądań co do wydzielenia eksterytorialnego korytarza łączącego Rzeszę z Prusami Wschodnimi. I nieco niżej rysował życzeniowe, sensacyjne scenariusze.
"W Rzymie panuje przekonanie, że wojska angielskie lądują we Francji, flota angielska zbliża się do Bałtyku" – przekonywał czytelnika, pisząc, że "mechanizm wielkiego trójprzymierza Londyn – Paryż – Warszawa zaczął już działać, a żarna tej olbrzymiej maszyny są już całkowicie przygotowane na szaleństwo Niemiec".
I dodawał optymistycznie:
Tymczasem zwykłe życie toczyło się swoimi torami. Na kolejnych stronach możemy przeczytać między innymi o premierach kinowych i teatralnych, o wypadkach samochodowych, o "zbrodni na ul. Karolkowej", czyli o żonie pozbawionej życia przez zazdrosnego męża, a także o wyjątkowo perfidnym i popularnym w warszawskim półświatku tak zwanym oszustwie "na wujaszka".

Ulica Marszałkowska w Warszawie (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe)
Na czym polegało, wyjaśniał dziennikarz, opisując historię pewnego nieszczęśnika ze Skierniewic, który padł jego ofiarą w samym centrum Warszawy:

"Wiadomości te wpłynęły na stanowisko Mussoliniego, który namawia Hitlera do odwrotu".

Tymczasem zwykłe życie toczyło się swoimi torami. Na kolejnych stronach możemy przeczytać między innymi o premierach kinowych i teatralnych, o wypadkach samochodowych, o "zbrodni na ul. Karolkowej", czyli o żonie pozbawionej życia przez zazdrosnego męża, a także o wyjątkowo perfidnym i popularnym w warszawskim półświatku tak zwanym oszustwie "na wujaszka".

Ulica Marszałkowska w Warszawie (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe)
Na czym polegało, wyjaśniał dziennikarz, opisując historię pewnego nieszczęśnika ze Skierniewic, który padł jego ofiarą w samym centrum Warszawy:
"Na ul. Marszałkowskiej do przybyłego ze Skierniewic Jana Ubysza zbliżył się jakiś osobnik i z okrzykiem: Jak się masz, drogi siostrzeńcze – rzucił mu się w objęcia, uściskał, a następnie zaprosił do restauracji, celem oblania tak miłego spotkania.
Rzekomy wujaszek spoił Ubysza do nieprzytomności, wsadził do dorożki, wywiózł na Wybrzeże Gdańskie, zrabował mu portfel, zawierający 140 zł, srebrny zegarek, ściągnął z niego marynarkę, spodnie i zbiegł w niewiadomym kierunku. Przebudziwszy się nad ranem, Ubysz opowiedział policjantowi niefortunną przygodę z Wujaszkiem".

Brak komentarzy.