Sobota, Grudzień 26, 2015, 19:32

"Mściciele Katynia". Taką nazwę nosił pułk pancerny, który miał do odegrania wyjątkową propagandową rolę. Musiał uwiarygodnić wersję, według której polskich żołnierzy i oficerów wziętych do niewoli po ataku ZSRR na Polskę rozstrzelali nie Sowieci, a Niemcy. Niewykluczone, że decyzja o utworzeniu nowej jednostki zapadła jeszcze w czasie oficjalnej ceremonii pogrzebowej w lesie katyńskim, zorganizowanej 30 stycznia 1944 roku.
W delegacji polskiej, która tego dnia została przywieziona przez Sowietów na uroczystości znalazł się podporucznik Tadeusz Pióro, dowódca baterii artyleryjskiej. Jego ojciec, pułkownik Jan Pióro, znalazł się wśród rozstrzelanych jeńców z obozu w Starobielsku. Tak podporucznik Pióro opowiadał, co widział w lesie katyńskim:
"W czasie mszy zacząłem spacerować po otaczającym mogiłę lasku, gdzieniegdzie walały się jeszcze wgniecione w mech pod warstwą śniegu pordzewiałe orzełki, przegniłe resztki czapek z rdzawymi postrzępionymi plamami w tylnej części otoków (do jeńców strzelano w potylicę) i jakieś kawałki sznurów i drutów".
Jak dodawał, próbował przejść do pobliskiej wioski, by porozmawiać z okolicznymi mieszkańcami i spróbować dowiedzieć się czegoś na temat losu polskich jeńców. Miejsce ceremonii na obrzeżach lasu otaczał jednak kordon żołnierzy NKWD. Nikomu nie wolno było przejść. Dziś wiadomo, dlaczego Sowieci nie pozwalali na samodzielne zdobywanie informacji o rozstrzelanych. Ciekawość polskiego żołnierza nie mogła zagrozić wersji oficjalnej, według której oprawcami byli Niemcy.

Maciej Żuczkowski, historyk z Instytutu Pamięci Narodowej dotarł do czerwonoarmisty, który był prawdopodobnie ostatnim żyjącym żołnierzem jednostki "Mścicieli". Anatol Michajłowicz Łarin obsługiwał działo samobieżne SU-76. Latem 1944 roku przeniósł się do powstającego w ramach polskiej armii I Korpusu Pancernego. Co ciekawe, jak tłumaczył, postanowił złożyć podanie o przeniesienie do polskiej armii z powodu... ładniejszych mundurów.
"Mieliśmy takie bluzy wojskowe, do których ciężko przyszywało się kołnierzyki. A oni mieli mundury z dużą ilością kieszeni. My mieliśmy zwykłe buty, a oni – z cholewami. Powiedziałem, że chociaż mundur ponoszę. Oni mieli rogatywkę, a my furażerkę. I takim sposobem dostałem się do Wojska Polskiego".

Łarin opowiadał, że żołnierze 27. pułku artylerii pancernej, w którym służył, zamalowywali czerwone gwiazdy na pancerzach dział i nanosili w to miejsce białe orły, dodając również napis "Mściciel Katynia". Choć nazwa pułku była nieoficjalna, to spełniała swoje propagandowe znaczenie.
Dziś trudno znaleźć po niej ślad. Dosłownie przez przypadek udało się trafić na trop jednostki "Mścicieli" zachowany w Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu – a dokładnie pod warstwą starej farby pokrywającej działo SU-76, spod której przebijają blade litery układające się w napis "Zemsta za Katyń".
CZYTAJ W STYCZNIOWYM NUMERZE MIESIĘCZNIKA "NEWSWEEK HISTORIA":

Brak komentarzy.