dobre książki

Wtorek, Styczeń 5, 2016, 21:29
Młody Adolf Hitler w Monachium w 1914 rokuHeinrich Hoffmann przez niemal ćwierć wieku towarzyszył Hitlerowi. Spod jego palca i migawki jego aparatu fotograficznego wyszły najlepsze propagandowe zdjęcia wodza III Rzeszy. Wśród nich także to, zrobione kiedy Adolf Hitler był jeszcze nikomu nie znanym młodzieńcem. A może to tylko sprytne fałszerstwo?

Wielotysięczny tłum na placu Odeonsplatz w Monachium, wiwaty i okrzyki radości. Tak Niemcy świętowali rozpoczęcie I wojny światowej. Konfliktu, który miał w powszechnym wówczas mniemaniu przywrócić potęgę narodu niemieckiego. Wśród niezliczonych osób jedna dobrze znana twarz. Entuzjazm na szczupłej twarzy, charakterystyczna zaczesana na bok grzywka i wąsik (ach, ten wąsik), którego nie można pomylić z żadnym innym wąsikiem.

Zbliżenie nie pozostawia wątpliwości. To młody Adolf Hitler.

Młody Adolf Hitler w tłumie w Monachium w 1914 roku

Heinrich Hoffmann, nadworny fotograf wodza III Rzeszy, wspominał odnalezienie jego postaci na zdjęciu jak szczęśliwe zrządzenie losu. Zrządzenie, które miało w pewien sposób potwierdzać prawo Hoffmanna do uwieczniania swojego mentora.

Gdy opowiedziałem Hitlerowi o ogromnym tłumie w Monachium, który sfotografowałem w dniu wybuchu wojny w 1914 roku, wykrzyknął: "Byłem w tym tłumie". Po dokładnych oględzinach zdjęcia udało się go na nim odnaleźć – opowiada w książce "Mój przyjaciel Hitler".

Hoffmann od 1909 roku prowadził własne atelier w Monachium. Pięć lat później, kiedy rozstawiał aparat przed rozemocjonowanym tłumem, był już dobrze znanym i cenionym fotografikiem, którego ojciec pełnił zaszczyty nadwornego fotografa bawarskiej rodziny królewskiej. To sam Heinrich Hoffmann zabiegał o znajomość z Hitlerem, początkowo licząc na dobry zarobek za sesję zdjęciową, potem zostając przy swoim mecenasie z własnej woli. Czy była to przyjaźń, czy raczej fascynacja nazistowskimi ideami? Fotograf przekonywał, że wyłącznie to pierwsze:

Nie było w tej znajomości nic z interesowności, ponieważ w owym czasie z nas dwóch to ja byłem bardziej znany. Przyjaźń ta zrodziła się z kontaktu dwóch impulsywnych natur i częściowo opierała się na obopólnym oddaniu sztuce, a częściowo być może na przyciąganiu się przeciwieństw – surowego i niepijącego Hitlera z jednej strony oraz beztroskiego artysty i bon vivanta, Heinricha Hoffmanna z drugiej.

Spod jego ręki wyszły najsłynniejsze fotografie, które jeszcze dziś są znakomitym materiałem do studiowania życia i psychiki kanclerza III Rzeszy. Hitler pozujący do lustra przed przemówieniem, Hitler odbierający defilady, spotykający się z najważniejszymi politykami i osobistościami ówczesnego świata, wreszcie Hitler na wojnie, w czasie kampanii wrześniowej w Polsce, a także Hitler w otoczeniu wielbiących go kobiet, uśmiechniętych dzieci, Hitler na sankach, Hitler karmiący sarenki. Hitler na każdy dzień i w każdej odsłonie.

U podstaw tej niezwykłej przyjaźni leżała fotografia zrobiona w 1914 roku w Monachium. Niektórzy historycy twierdzą jednak, że jest ona... fałszerstwem. Co za tym przemawia? Zarzuty pod adresem zdjęcia przedstawił niemiecki historyk Gerd Krumeich z uniwersytetu w Düsseldorfie. Można je wyszczególnić w kilku punktach.

Po pierwsze, Adolf Hitler w 1914 roku wyglądał inaczej. Był szczuplejszy, miał bardziej zapadnięte policzki, nie nosił też swego słynnego wąsika, jaki można dojrzeć na powiększeniu kadru. Wówczas preferował nieco bujniejszy zarost.

Adolf Hitler wśród żołnierzy na froncie (siedzi, pierwszy z prawej), rok 1915 (źródło: Bundesarchiv, Bild 146-1974-082-44 / CC-BY-SA 3.0)

Po drugie, ze wspomnień Hoffmanna wynika, że zdjęcie odnalazł w 1929 roku, jednak z niewiadomych względów w 1930 roku założony przez niego magazyn "Illustrierter Beobachter" opublikował zupełnie inną fotografię z tego wydarzenia. Po trzecie, choć według fotografa Hitlera był to niezwykle cenny kadr, nie zachował się jego negatyw, a jedynie odbitki, podczas gdy negatywy innych ujęć z tego dnia nie zaginęły. Co ciekawe, jak twierdzi Gerd Krumeich, niektóre wizerunki Hitlera z odbitek różnią się od pozostałych. Tak, jakby ktoś eksperymentował z retuszem.

Po czwarte, odkryte przez publicystę Thomasa Webera nagranie z tego dnia pokazuje mężczyznę podobnego do Hitlera, znajdującego się w innym miejscu w tłumie,
bliżej kościoła Theatiner. Oczywiście jest niewykluczone, że nagranie i zdjęcie wykonano w różnym czasie, a człowiek przypominający Hitlera przemieszczał się w tłumie. Dlatego ten zarzut jest najsłabszy spośród podejmowanych przez historyka.

Sam Heinrich Hoffmann nigdy nie odniósł się do tych wątpliwości. Choć z pewnością taki retusz nie byłby niczym trudnym do wykonania dla tak znakomitego artysty...

Już dawno przestałem zajmować się fotografią, a ostatni z moich aparatów fotograficznych został wymieniony tuż po wojnie z jakimś chłopem czy kimś innym w zamian za artykuły spożywcze. Człowiek, który przez blisko ćwierć wieku działał na moją wyobraźnię i miał wpływ na moje życie, pozostaje w mojej pamięci. Historia, której fragmenty miałem okazję utrwalić na płytach i błonach, przemaszerowała przeznaczoną jej ścieżką, nie zważając na jego los.

Heinrich Hoffmann, "Mój przyjaciel Hitler. Wspomnienia fotografa Hitlera", Wydawnictwo RM 2015


Heinrich Hoffmann,


Brak komentarzy.
(*) Pola obowiązkowe
 
Ta strona może korzystać z Cookies.
Ta strona może wykorzystywać pliki Cookies, dzięki którym może działać lepiej. W każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Korzystając z naszego serwisu, zgadzasz się na użycie plików Cookies.

OK, rozumiem lub Więcej Informacji
Śledź nas na Twitterze
Znajdź nas na Facebooku
Informacja o Cookies
Ta strona może wykorzystywać pliki Cookies, dzięki którym może działać lepiej. W każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Korzystając z naszego serwisu, zgadzasz się na użycie plików Cookies.
OK, rozumiem